|
Blog > Komentarze do wpisu
Straszne, no i co z tego
Fakt, że okropieństwo tego przedstawienia jest prowokacyjne i zamierzone, wcale nie zmienia faktu, że jest to okropieństwo. Powieszenie na scenie bardzo wielu dywanów typu perskiego wcale nie pomaga. Arabi coś krzyczą, agentka Mosadu w sposób przeintelektualizowany a zarazem wulgarny daje ekspresję swojej potrzebie stosunku seksualnego, niezidentyfikowany człowiek, jakby błędny student aktorstwa, którego nikt nie zaangażował do dyplomu, szwęda się po scenie z połacią słoniny dla sikorek w dłoni. W samym pomyśle dostrzegam wcale duży potencjał śmieszności, obrabiana ikona jest tak gumowa, że nawet gdyby zrobić "Jamesa Bonda 1:1" mogłoby być śmiesznie. Ale ten wałbrzyski za bardzo przypomina robione przez licealistów przeróbki 'Klanu", te w których Rysiek zamiast "Bożenko, Maciusiu, toż już obiad na stole!", mówi "chodźcie dzieci chodźcie, czas zrobić tacie pałę". Przy czym domieszka dłużyzn, mielizn i passusów, w których aktor idzie z jednej strony sceny na drugą, to porównanie czyni i tak nieco zbyt łaskawym. Wiadomo - twórcy na pewno bawili się pysznie, publiczność natomiast rozmyśla cały czas, ile wspaniałych, a przynajmniej odrobinę sensownych rzeczy mogłaby robić w tym czasie.
środa, 13 kwietnia 2011, dorota_maslowska
|
www.youtube.com/watch?v=RZD9p9zUbAc